Choć ostatnimi czasy zaczęło się to zmieniać, istnieje kilka rodzajów umów, które podpisują pracownik i pracodawca. Najbardziej demonizowaną z nich jest bez wątpienia umowa zlecenie zwana też pieszczotliwie umową śmieciową. Dlaczego ta właśnie umowa pojawia się w tylu dyskusjach i programach politycznych? Przyjrzyjmy się jej dokładniej i odpowiedzmy sobie na to pytanie.
Same minusy?
Najważniejsza różnica, w porównaniu do umowy o pracę, to pod jakie prawo podlegamy. Jako pracownik zatrudniony na zasadach umowy o pracę podlegamy kodeksowi pracy, natomiast umowa zlecenie sprawia, że traktowani jesteśmy przez kodeks cywilny. Z tą różnicą wiąże się też masa innych, drobniejszych, ale zdecydowanie bardziej zauważalnych różnic.
Pracownikowi na umowie zlecenie nie przysługuje na przykład zapłata za godziny nadliczbowe, dodatki za pracę w nocy. Na pewno nie zdziwicie się też, że pracownikowi takiemu nie przysługuje też prawo do urlopu, o ile nie wynegocjuje go on podczas podpisywania umowy.
Czy może też jakieś plusy?
Tu przechodzimy do pierwszej potencjalnej korzyści, właśnie dla tworzących i podpisujących umowy. Treść umowy zlecenie może otóż przyjąć dowolną formę, nie musi nawet zostać spisana na papierze. W pewnych przypadkach dopuszczalne nawet jest przekazanie obowiązków osobie trzeciej.
Drugą zaletą jest fakt, że choć nie przysługują nam żadne korzyści jak na przykład urlop, to wciąż opłacane są składki na ubezpieczenia społeczne. W przypadku obu rodzajów umów składki te zawsze wynoszą tyle samo, więc pracując na zasadach umowy cywilno-prawnej, nie szkodzimy swojej przyszłej emeryturze lub rencie.
Trzecią zaletą jest też swoboda, którą daje tego rodzaju umowa. Teoretycznie przynajmniej pracownik na umowie zlecenie nie musi wykonywać poleceń przełożonego, ani dostosowywać się do jego zaleceń, a jedynie wykonywać zadanie określone w jego umowie. W praktyce jednak nie za bardzo sprawdza się to w praktyce.
Ostatnią, najbardziej oczywistą zaletą, a jednocześnie największą wadą, umowy cywilno-prawnej jest zero przywiązania pracownika do pracodawcy. Możemy pracować tyle godzin ile zechcemy, a kiedy będziemy mieli dość złożyć wypowiedzenie z efektem natychmiastowym. Rozwiązanie idealne dla ludzi będących w ciągłym ruchu. Cóż… idealne o ile trafi się na fajnego pracodawcę.
Łyżka dziegciu na koniec
No właśnie, pracodawców, u których warto zatrudniać się w ramach tej umowy można ze świecą szukać. Nie dość, że traktują takiego pracownika jako tanią, i w dodatku łatwą do wymiany, siłę roboczą, to jeszcze osobę, która tej pracy desperacko potrzebuje, będą tym właśnie faktem szantażować.
Jeszcze parę lat temu właściwie ciężko było znaleźć jakąkolwiek ofertę pracy na umowę inną niż umowa zlecenie. Ta forma zatrudnienia była po prostu tańsza i łatwiejsza w wyzysku pracownika. Od jakiegoś czasu jest już lepiej, ale tym bardziej warto pamiętać żeby uważać na tego typu ogłoszenia. Nie bez powodu tyle złego się o tego typu umowach mówiło i każdy powinien wiedzieć czego od swojej pracy oczekiwać.